Pokazywanie postów oznaczonych etykietą design. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą design. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 sierpnia 2009

Łąka

O!
Takie wesołe szafki teraz mamy:


Naklejki kupiłam na Allegro, w Miętowym Kocie. Polecam, bo jakościowo są super!

wtorek, 6 stycznia 2009

O lodowych bombkach coś jeszcze...

Właśnie znalazłam coś takiego:

ach... podoba mi się bardzo bardzo... moje cekiny się do tego nie umywają :(
Więcej zdjęć tutaj.

sobota, 3 stycznia 2009

Mieszkanie na miarę

Zaczęłam pisać drugi blog. Będzie tam mowa o projektowaniu i aranżacji mieszkań oraz o dekoracji wnętrz. Tamten blog związany jest z moją profesją, ten - z moimi pasjami i codziennością.
Moja profesja bywa też wprawdzie moją pasją, ale poczułam potrzebę rozdzielenia tych dwóch światów.

Jeśli kogoś z szanownych czytaczy interesuje taka architektoniczno-designerska tematyka to serdecznie zapraszam :)

sobota, 27 grudnia 2008

***

Taką wycinankę przyniósł w tym roku św.Mikołaj mojej Mam ;)

sobota, 20 grudnia 2008

Mamy już choinkę :)

Wyjeżdżamy na Święta do rodziny, więc u nas wszystko musi być wcześniej:sprzątanie, pieczenie, dekorowanie i choinka.
W tym roku nasze drzewko ma taki klimacik:

A bombki poszły siedzieć... do stroika ;)


poniedziałek, 15 grudnia 2008

Niezła szopka

Chodzi o "szopkę". No wiecie, o taką szopkę, którą stawia się pod choinką, taką która jest nawet ważniejsza od choinki, taką która ma nam przypominać, ma nas nastrajać... ma nam ułatwiać kontemplację Tajemnicy Wcielenia...
Taka szopka to nie zwykła ozdoba bożonarodzeniowa, tak samo jak obraz Matki Bożej, nie jest zwykłym obrazem lub krzyż wiszący nad drzwiami mieszkania, nie wisi tam tylko dla dekoracji.
Nie chodzi o to, że taka rzecz powinna być ładna. Nie, ona ładna być nie musi, za to musi mieć aurę, coś takiego, co kieruje nasze myśli ku górze.
Przez ostatnie 2 tygodnie sporo czasu poświęciłam na poszukiwaniu szopki, bo chcemy podarować jedną Rodzicom.
Szukałam głównie w Internecie (w myśl naszego ulubionego hasła przyszłości: "Tato, a jak czegoś nie ma w Internecie to znaczy, że nie istnieje?")... no i porażka...
Po obejrzeniu tych potworków, tej góry kiczu, tej góry tandety, nie wiedziałam już czy śmiać się czy płakać: szopka wyżłobiona w porcelanowej cukinii, Dzieciątko Jezus zamknięte w śniegowej kuli, szopka, w której Św. Rodzina wygląda jak bohaterowie horroru "Maska" ... itp. itd. plastik, plastik, plastik... gnioty made in China...
Jasne, mogłabym kupić gotowe, odlane z gipsu figurki i je sobie po swojemu pomalować, ale odlewałam i malowałam sobie komplet rok temu i czuję, że w tym roku już by mnie to nie bawiło.

Ok, można znaleźć też ładne rzeczy, ale te są dziełami sztuki, unikatami, a ich ceny zaczynają się od 600zł.
Nie martwcie się jednak, koniec końców się udało (i nie zbankrutowałam): w sklepie DecorAM na Allegro, kupiłam takie figurki:

Jestem zadowolona (przynajmniej są ceramiczne, monochromatyczne i dość nowoczesne), oby tylko zdążyły dotrzeć do nas przed Świętami... a szopkę (w sensie: zadaszenie) zrobię już sama - za jakiś czas będzie o tym wpis.
Nie będę tu wklejać przykładów negatywnych (nie chcę sobie szpecić bloga), proponuję za to eksperyment: w okresie przedświątecznym wpiszcie hasło "szopka" na Allegro, możecie nawet postawić ramy cenowe np.od 50 do 150zł (to przecież nie jest mała suma), czy przedmioty, które się wyświetliły są takimi, które mogłyby Was w jakiś sposób skłonić ku rozmyślaniom nad istotą Bożego Narodzenia?

Nota bene: w Hiszpanii szopki są symbolem najbardziej identyfikowanym ze Świętami, nie choinka, nie św.Mikołaj, nie prezenty, ale właśnie szopki. Nawet na wielkim domu towarowym El Corte Ingles - świątyni konsumpcji widnieje dekoracja w postaci św. Rodziny i Betlejemskiej Gwiazdy. Miłe to... mimo wszystko.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Motyle

Miniony weekend zaowocował kolekcją motyli. Wyfrunęły z wnętrzarskiej gazety z mojego archiwum, więc je połapałam i teraz zdobią nasz przedpokój ;)


To jest właśnie to co lubię: prosty pomysł i oryginalny efekt. Nic prostszego - aby zrobić taką kolekcję wystarczą nożyczki, klej i kolorowe gazety, no i odpowiednia ramka - gablotka. Zamiast motylków można wyciąć gwiazdki, ważki, kwiaty, latawce, generalnie co kto lubi i co potrafi być symetryczne ;)
Inspiracją były "Vintage Heart Boxes" Lisy Tilse


Zajrzyjcie też na stronę Lisy - jest tam więcej fajnych pomysłów. Po prostu nie mogłam się oprzeć, by sobie czegoś takiego nie zrobić ;)

wtorek, 2 grudnia 2008

Przedświątecznie

Wczoraj wyruszyłam na przedświąteczne polowanie - wolę zrobić to teraz, niż potem przeciskać się przez tłumy, by obejrzeć przejrzane już resztki towaru.
Polowanie udane :) dało mi pewien pogląd na to, co jest, a czego nie ma oraz na co nawet nie ma co liczyć... Mogę teraz w spokoju oddać się adwentowaniu.
Sporządziłam też listę osób, do których chcę wysłać życzenia, wyszło ich tyle, że poddałam się w kwestii 100% handmade'owych kartek. Jeszcze kilka zrobię i polecą do osób, o których wiem, że szczególnie lubią takie rzeczy (np.mój Dziadek), a pozostali dostaną takie:


Znalazłam je w BHS w Arkadii i od razu mnie zauroczyły - mam szczęście, bo to było już ostatnie pudełko :)
Swoją drogą, jakież to budujące: leżało po kilkanaście pudełek kartek z Mikołajami, prezentami, choinkami i skarpetami zawieszonymi na kominku, a te z motywami prawdziwie Bożonarodzeniowymi (żłóbkiem, pasterzami, mędrcami ze wschodu i betlejemską gwiazdą) - zostały wykupione!
Ludzie jednak wiedzą, o co chodzi w tych Świętach :)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Weekend

W sobotę natchnęło mnie na zmianę obrazu w salonie. Zainspirował mnie ten blog. Szczególnie to zdjęcie z tego bloga:

i zrobiłam taką bordowo białą wycinankę (nożyczki, klej, biały papier z drukarki i bordowy karton na tło):


a kiedyś będzie tam wisiało coś takiego:


ale to dopiero jak będzie nas pięcioro, a nie troje (i nie mam tu bynajmniej na myśli żadnych tam psów czy kotów!)...

Tak, sobota była bardzo dobrym dniem - udało się dużo zrobić, pobyć razem i spotkać przyjaciół. Wieczorem graliśmy w Tabu i Pictionary (w jedenaście osób), wpadliśmy w drogową pułapkę, która zawiodła nas na granice Warszawy (ja i M.) i z zachwytem głaskaliśmy koty (ja).

Bojkotuję IKEA

ot co!