Prosty sposób na urozmaicenie gumek do włosów :) Z modeliny formujemy kolorowe kółeczko (lub jakiś inny kształt), robimy w nim dziurki, jak w guziku (lub więcej) i po utwardzeniu przyszywamy do gumki. Polecam! :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą handmade. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą handmade. Pokaż wszystkie posty
sobota, 25 września 2010
czwartek, 24 czerwca 2010
Koralikowo
Jeszcze się chyba nie zdarzyło bym sobie kupiła jakieś korale i zaczęła je nosić w zastanym stanie. Zwykle coś mi się nie podoba, jakieś korale mi się nie podobają, inne są nie tak ułożone... Te zakupione ostatnio też spotkał podobny los - przewlekanie. Usunęłam kilka sztuk, które nijak mi tam nie pasowały i przy okazji wyskubałam kilka srebrnych listków, z których popełniłam kolczyki do kompletu. Jestem zadowolona. Są niesymetryczne, a więc udało mi się pokonać wewnętrzną skłonność do symetrii i podążyć za głoszonym na moim Wydziale haśle:
"Osiowość - tak, symetria - nie..."
Oto efekt:
Fala przewlekania poniosła mnie w kierunku bransoletek, jutro powędrują do butiku Caren, a dziś wyglądają tak:
"Osiowość - tak, symetria - nie..."
Oto efekt:


czwartek, 17 czerwca 2010
Kolczyki
Ostatnio, podobnie jak za studenckich czasów, wkręciłam się w kolczykowanie i zastanawiam się, czy by tego na szerszą skalę nie pociągnąć na jakiejś pakamerze czy gdzieś...
Poniższa seria jest edycją non-profit i dlatego w bardzo atrakcyjnej cenie dostępna jest w butiku Caren (kto wie, ten wie)...
Rozmyślam też nad moim brakiem przedsiębiorczości i nad tym, że nie potrafię chyba brać pieniędzy za coś, co lubię... a że większość rzeczy, które robię, robię z przyjemnością to jest, jak jest...
Poniższa seria jest edycją non-profit i dlatego w bardzo atrakcyjnej cenie dostępna jest w butiku Caren (kto wie, ten wie)...

niedziela, 2 maja 2010
Metkowanie
Chyba już o tym pisałam - jakiś miesiąc temu Ala rozpoczęła karierę przedszkolaka.
Oprócz przeróżnych innych przygotowań stanęłam przed wyzwaniem podpisania wszystkich części garderoby coby się nie pogubiły...
Po różnych próbach z flamastrami postanowiłam wyhaftować imię, nazwisko i nr grupy na czerwonych tasiemkach i wszywać w poszczególne części mundurka... Ci co wiedzą, niech sobie policzą -> ponad 15 znaków (!!!) Po wyprodukowaniu 20 takich metek pierwszy raz w życiu miałam troszkę żal, że zamiast mego długiego nazwiska nie mam na nazwisko po prostu Lis, Lew lub Kot.
Czemu piszę o tym dziś? A tak, po prostu, mimochodem trafiłam na rozwiązanie z mego punktu widzenia idealne. Zostało ono opisane na blogu moje zielone wzgórze - metki naprasowywane żelazkiem. Jakież to proste i estetyczne zarazem!
Nic to dobrze, że trafiłam na ten patent przy pierwszym a nie przy piątym, dajmy na to, dziecku ;)
PS. Pozdrawiam Wandę (choć jeszcze nie poznałyśmy się osobiście), bo to o niej i o jej idealnie krótkim nazwisku myślałam szczególnie haftując to moje długaśne ;)
Oprócz przeróżnych innych przygotowań stanęłam przed wyzwaniem podpisania wszystkich części garderoby coby się nie pogubiły...
Po różnych próbach z flamastrami postanowiłam wyhaftować imię, nazwisko i nr grupy na czerwonych tasiemkach i wszywać w poszczególne części mundurka... Ci co wiedzą, niech sobie policzą -> ponad 15 znaków (!!!) Po wyprodukowaniu 20 takich metek pierwszy raz w życiu miałam troszkę żal, że zamiast mego długiego nazwiska nie mam na nazwisko po prostu Lis, Lew lub Kot.
Czemu piszę o tym dziś? A tak, po prostu, mimochodem trafiłam na rozwiązanie z mego punktu widzenia idealne. Zostało ono opisane na blogu moje zielone wzgórze - metki naprasowywane żelazkiem. Jakież to proste i estetyczne zarazem!
Nic to dobrze, że trafiłam na ten patent przy pierwszym a nie przy piątym, dajmy na to, dziecku ;)
PS. Pozdrawiam Wandę (choć jeszcze nie poznałyśmy się osobiście), bo to o niej i o jej idealnie krótkim nazwisku myślałam szczególnie haftując to moje długaśne ;)
wtorek, 16 marca 2010
Na przekór zimie
sobota, 13 marca 2010
Masosolne przymiarki
Dziś piekłyśmy z Alą pizzę i żeby zająć czymś małe rączki przy okazji pizzy polepiłysmy kilka ozdób z masy solnej :)
Jakoś dobrze mi tym razem wyszła ta masa, więc chyba jeszcze coś z niej polepię przed Wielkanocą.
Oto efekty, chciałam jeszcze pomalować... ale widzę, że na tle zielonych liści takie niepomalowane też mają swój urok, więc chyba zostawię...
Jakoś dobrze mi tym razem wyszła ta masa, więc chyba jeszcze coś z niej polepię przed Wielkanocą.
Oto efekty, chciałam jeszcze pomalować... ale widzę, że na tle zielonych liści takie niepomalowane też mają swój urok, więc chyba zostawię...

piątek, 6 listopada 2009
Misiowa kamizelka
Tym razem pochwalę się misiową kamizelką Antosia. Tak długo ją robiłam, że zdążył urosnąć (rośnie jak na drożdżach!) i musiałam trochę pokombinować - stąd te brązowe wstawki po bokach. Nawet fajnie to wyszło - taki optycznie wyszczuplający fason ;)

Pierwszy raz robiłam szydełkowe aplikacje, to bardzo wciąga.
Formowanie misiowego pyszczka sprawiło mi tyle frajdy, że z pewnością na nim nie poprzestanę! Zresztą mam już kolejne zamówienie - tym razem będzie miś dziewczynka ;)


Pierwszy raz robiłam szydełkowe aplikacje, to bardzo wciąga.
Formowanie misiowego pyszczka sprawiło mi tyle frajdy, że z pewnością na nim nie poprzestanę! Zresztą mam już kolejne zamówienie - tym razem będzie miś dziewczynka ;)

Ala: "Mamusiu, kocham tego misia")
niedziela, 18 października 2009
Szydełkowe robótki
Pogoda za oknem inspiruje szydełkowo a wyprawa do mojej ulubionej pasmanterii zaowocowała nowymi włóczkami :) Szybko powstał jesienny komplecik dla Ali: czapeczka z pomponikami i rękawiczki z jednym palcem (rękawiczki robiłam po raz pierwszy w życiu i z efektu jestem zadowolona, ale zdjęcia nie mam),
a z resztki wełny - ażurowa opaska:


czwartek, 1 października 2009
Antosiowe robótki 1
Jakiś czas temu obiecywałam, że pochwalę się owocami robótkowej pasji, która mnie ogarnęła.
Wolałam jednak poczekać z tym na małego modela...

Na pierwszy ogień idzie - mój ulubiony - wełniany pasiasty komplecik: kamizelka z guziczkami z misiem i czapeczka z czerwoną antenką ;)
Aż się ucieszyłam z dzisiejszego ochłodzenia ;)
Wolałam jednak poczekać z tym na małego modela...

Na pierwszy ogień idzie - mój ulubiony - wełniany pasiasty komplecik: kamizelka z guziczkami z misiem i czapeczka z czerwoną antenką ;)

poniedziałek, 7 września 2009
bzy bzy - więcej gadżetów
Wychodzi na to, że kupiłam zabawkę sobie, a nie Ali ;) Wciągnęło mnie dorabianie gadżetów dla tej pszczółki.
Dzięki modelinie mogłam dorobić jeszcze pszczółkową butelkę, smoczek i grzechotkę.
Wyhaftowałam też śliniaczek z pszczółką i tak sobie myślę, że właściwie zamiast misia maskotki też by się pluszowa pszczółka przydała... hmmm... kto wie? może jeszcze zrobię?
A wszystko to zapakowane w serduszkowe pudełko po walentynkowym pierniczku.
Dzięki modelinie mogłam dorobić jeszcze pszczółkową butelkę, smoczek i grzechotkę.
Wyhaftowałam też śliniaczek z pszczółką i tak sobie myślę, że właściwie zamiast misia maskotki też by się pluszowa pszczółka przydała... hmmm... kto wie? może jeszcze zrobię?

sobota, 5 września 2009
niedziela, 30 sierpnia 2009
bzy bzy
Na przełamanie pierwszych lodów między Alą i Antosiem zaplanowaliśmy, że Alunia dostanie od Tośka prezent. Po poszukiwaniach i rozterkach wybór padł na słodką laleczkę z kolekcji Anne Geddes - pszczółkę.

Laleczka jest malutka, słodziutka i pachnąca malinową gumą do żucia... Mam nadzieję, że Ali się spodoba, mi podoba się baaaaardzo.
Wczoraj miałam z nią zabawę - dorobiłam jej do kompletu kilka gadżetów: z pokrywki koszyka jest łóżeczko, a do tego: prześcieradełko, kołderka/rożek, poduszeczka, pieluszka oraz mały miś maskotka :)

Laleczka jest malutka, słodziutka i pachnąca malinową gumą do żucia... Mam nadzieję, że Ali się spodoba, mi podoba się baaaaardzo.
Wczoraj miałam z nią zabawę - dorobiłam jej do kompletu kilka gadżetów: z pokrywki koszyka jest łóżeczko, a do tego: prześcieradełko, kołderka/rożek, poduszeczka, pieluszka oraz mały miś maskotka :)
piątek, 28 sierpnia 2009
Moja Alicja...
W końcu to zrobiłam - kolaż na motywach z "Alicji w krainie czarów"...
W rolach głównych oczywiście moja Alicja ;) a także Królik i Znikający Kot (dla spostrzegawczych obserwatorów, w koronie drzewa).
Zwłaszcza z tego kota jestem zadowolona :)
Kolaż zdobi już pokoik Ali.

A na przeciwległej ścianie, dla równowagi, kolaż z chłopczykiem ("Dom z marzeniami") :

Już bardzo dawno go zrobiłam, ostatnio tylko został odświeżony tymi piernikowymi domkami mojej ulubionej Marty Steward :)
W rolach głównych oczywiście moja Alicja ;) a także Królik i Znikający Kot (dla spostrzegawczych obserwatorów, w koronie drzewa).
Zwłaszcza z tego kota jestem zadowolona :)
Kolaż zdobi już pokoik Ali.
A na przeciwległej ścianie, dla równowagi, kolaż z chłopczykiem ("Dom z marzeniami") :
Już bardzo dawno go zrobiłam, ostatnio tylko został odświeżony tymi piernikowymi domkami mojej ulubionej Marty Steward :)
środa, 24 czerwca 2009
sobota, 25 kwietnia 2009
Turkusowe: A kuku!
Za oknem piękna pogoda a na naszym koncie, kolejna wiosenna czapeczka. Tym razem się nie narobiłam... Przeglądałyśmy z Alą nasze ciuszki dla Maluszka i znalazłyśmy turkusową czapusię, którą robiłam dawno temu. Ala od razu ją sobie przywłaszczyła i za nic nie chciała zdjąć. Wyglądało to komicznie, bo czapka była na nią sporo za mała... Na szczęście udało mi się znaleźć jeszcze resztkę tej wełny i dorobiłam kila centymetrów. Oto efekt:
środa, 8 kwietnia 2009
Myszka krzyżykowa 2
wtorek, 7 kwietnia 2009
Wiosenna czapeczka
Jakieś dwa tygodnie temu, kiedy świat za oknem wyglądał mniej więcej tak:
...usiadłam i wydziergałam wiosenną czapeczkę:

Ala cały czas nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła wreszcie założyć (bo ona uwielbia czapki i chodzi w nich nawet po domu...), ale jak ją skończyłam to jakoś jej ten zapał przeszedł... Dopiero dziś wygrzebała ją z wózka i założyła na głowę. Nawet na drzemkę nie pozwoliła jej sobie zdjąć...

Ala cały czas nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła wreszcie założyć (bo ona uwielbia czapki i chodzi w nich nawet po domu...), ale jak ją skończyłam to jakoś jej ten zapał przeszedł... Dopiero dziś wygrzebała ją z wózka i założyła na głowę. Nawet na drzemkę nie pozwoliła jej sobie zdjąć...
sobota, 14 lutego 2009
Myszka krzyżykowa.
Ostatnio natchnęło mnie znowu na haftowanie krzyżykowe. Ta myszka urzekła mnie już dawno - lubię dmuchawce. Miło się ją haftowało, ale wyszła inaczej niż we wzorze - trochę sama zmieniłam świadomie, a trochę się myliłam (zwłaszcza przy futerku). Poza tym użyłam te kolory muliny, jakie miałam, bo nie chcę za dużo kasy na to wydawać (kryzys w końcu jest, co nie? ;) )
Tymczasowo, Myszka stoi sobie na półeczce, czekając na kolejne myszki z serii. Planujemy też małe przemeblowanie pokoiku Ali, więc obrazki zawisną dopiero jak meble znajdą się na docelowych miejscach.


Po długiej nieobecności...
poniedziałek, 19 stycznia 2009
JajKokok
Kokok jest dziś z siebie bardzo dumna...
kurczaczek - słodziaczek w beciku:
a teraz już każdy do swojego łóżeczka i dobranoc!
Odczuwalną stratą po odejściu niani, jest brak wiejskich jaj - niania przywoziła je nam od swojej mamy ze wsi... a były takie pyszne... mmm.... lepsze nawet od tych ekologicznych ze sklepu, no tych nawet dziś w sklepie nie było :( i skąd ja teraz Ali jajko wezmę? na te normalne (choćby z chowu ściółkowego) od razu reaguje alergicznie :( nie wiem co oni tym kurom jeść dają...
Subskrybuj:
Posty (Atom)