środa, 31 grudnia 2008

Sylwester

...

2009

...

Menu bobasa

Jako, że nasza niania porzuciła nas dla większej kasy (tak, tak: life is brutal), od dziś będę z Alą full time. Postanowiłam wycisnąć z tego stanu rzeczy możliwie jak najwięcej pozytywów.
Czuję na sobie czujne spojrzenie Opatrzności: wszystko dobrze się składa. O ile koniec roku to czas podsumowań, początek roku jest czasem postanowień. Postawiłam sobie kilka celów i mam zamiar je osiągnąć.
Jednym z nich jest gotowanie obiadków dla Ali. Żegnajcie wygodne, ale nieprzyzwoicie drogie słoiczki, witajcie zupki domowej roboty :)

Dziś pierwszy sukces. Nagrodą promienny uśmiech Córeczki i jej zadowolony brzuszek.

Zupka krem z marchewki:
  • mała cebula
  • dwie-trzy garście małych mrożonych marchewek
  • kilka kawałków piersi z kurczaka (reszta będzie na obiad dla rodziców)
  • 2 plasterki żółtego sera
  • 50g ryżu (pół paczki)
  • olej z pestek winogron (do podsmażenia cebuli i kurczaka)
  • mieszanka ziół prowansalskich
  • ciut ciut soli
W niedużym garnku na oleju zeszklić cebulę pokrojoną w kostki, podsmażyć też kawałki kurczaka. Do garnka wrzucić marchewki i zalać wodą. Gotować aż marchewka będzie miękka (około 15min.). Doprawić solą i ziołami.
W blenderze zmiksować gorącą zupkę z żółtym serem i wymieszać z ugotowanym ryżem.

niedziela, 28 grudnia 2008

Pulpit

Mam od paru dni fazę na te ilustracje Anne-Julie Aubry, wczoraj ściągnęłam sobie jedną z jej darmowych tapet i teraz mam pulpit w takim kolorze:

PS. Anne-Julie Aubry pisze też bloga

sobota, 27 grudnia 2008

Alicja by Anne-Julie Aubry

Kiedyś dawno temu złowiłam w sieci piękną ilustrację: śpiąca na trawie dziewczyna, na oczach której zasnęły dwie ważki. Nie wiedziałam wtedy, kto jest autorką, ale skopiowałam obrazek na dysk i pośpiesznie wysłałam do Ul, bo ona też lubi takie rzeczy...
Dopiero niedawno, gdy przekopywałam Internet poszukując Alicji natknęłam się na nią ponownie. Tym razem w galerii Anne-Julie Aubry.
Jej ilustracje podzielone są na dwie grupy - jedna jest bardziej tajemnicza i mroczna (szczurki, kruki, dziwności), druga - pogodna, dziewczęca, romantyczna (kwiatki, motylki, ważki i trawki). Obie mnie oczarowały...

***

Taką wycinankę przyniósł w tym roku św.Mikołaj mojej Mam ;)

Алиca Игорa Олейниковa

Dziś pan Игорь Олейников poczęstuje nas Kotem:

Чеширский Кот прогнал Синюю Гусеницу, забрал кальян и давай кайф ловить *

Więcej ilustracji Igora Olejnikova jest tu.
A tu jest ich nawet jeszcze więcej ;).
Niestety nie mogę znaleźć więcej jego ilustracji do samej Alicji... szkoda wielka...

* niewiele jest takich chwil w moim życiu, kiedy mam okazję ucieszyć się z tego, że uczono mnie kiedyś j.rosyjskiego... ta chwila jest jedną z nich...
więc jednak warto było (!)

wtorek, 23 grudnia 2008

Boże Narodzenie


* Autorem ilustracji jest Igor Olejnikov, a może powinnam napisać Игорь Олейников? Więcej o nim już w następnym poście.

sobota, 20 grudnia 2008

Alicja Gosi Mosz

Dzisiejsza Alicja to dzieło Gosi Mosz.

Taka Alicja bez wątpienia nadaje się dla najmłodszych.
Lubię ją - jest bajkowa, czarodziejska, pogodna...
Cieszę się, że w tym wydaniu można ją spotkać w polskich sklepach (wyd.: Nasza Księgarnia), moja Ala z pewnością ją kiedyś polubi :)

Mamy już choinkę :)

Wyjeżdżamy na Święta do rodziny, więc u nas wszystko musi być wcześniej:sprzątanie, pieczenie, dekorowanie i choinka.
W tym roku nasze drzewko ma taki klimacik:

A bombki poszły siedzieć... do stroika ;)


piątek, 19 grudnia 2008

Alicja by Lisa Evans

Zaczniemy od Lisy Evans, o której pisałam już wcześniej.
Jej Alicja jest trochę surrealistyczna. Ale cała ta historia jest przecież surrealistyczna, więc...

The Tea Party - szkic

The Tea Party 2005

The cheshire cat 2005

The white rabbit 2006

Alicja w Krainie Czarów

Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla to jedyna książka, która całe moje dzieciństwo przeleżała na najwyższej półce, w najwyższej szafce, schowana starannie za inne książki.
- Kto ją tam schował? - cóż... ja sama...
- dlaczego? - bałam się jej...
W wydaniu, które posiadałam (wyd. ALFA 1986) obrazki były tak okropnie przeraźliwe, że śniły się w najgorszych snach:
Przeczytałam ją wiele, wiele lat później... Historia ta podobała mi się tak bardzo, że obrazy z mojej wyobraźni - powstałe podczas lektury - przyćmiły tamte przykre wspomnienia.

Parę dni temu postanowiłam poszukać ilustracje, które odpowiadały by moim wyobrażeniom. Myślę, że przydadzą się przy moich kolejnych projektach, gdy będę robić coś dla mojej Ali.
Po przeszukaniu Internetu stwierdzam, że Alicja owszem, inspirowała i inspiruje, rzesze twórców. Niestety niektórych "dzieł" nie chcielibyście pokazać swoim dzieciom - są jeszcze bardziej mroczne i makabryczne od tych, które straszyły mnie w dzieciństwie.

Szczęśliwie znalazła się garstka, którym udało się przebić przez gęste sito mojej krytyki ;)
Będę je prezentować w kolejnych postach. Przy okazji polecę Waszej uwadze również inne ilustracje tych artystów - są według mnie bajecznie piękne!

A na początek troszkę klasyki:
Ilustracja Johna Tenniela do pierwszego wydania Alicji w Krainie Czarów

czwartek, 18 grudnia 2008

Jak zrobić szopkę?

Jak widzicie figurki do szopki dla Rodziców są już z nami.

Dzisiaj więc robiłam samą szopkę. Postawiłam na prostą, minimalistyczną formę. W szopce i tak dużo się dzieje, więc uważam, że taka skromna "mini architektura" stanowić będzie dobre, dyskretne tło dla jej bohaterów.

Jak zrobić prostą szopkę w pół godziny:

Potrzebne będą:
- 1 "deska" balsy* grubości 3mm
- 1 patyczek z balsy o średnicy 3-4mm
- klej uniwersalny do wszystkiego
- nożyk do papieru
- linijka
- kilka szpilek

Krok 1
Zaczynamy od pocięcia (przy pomocy linijki i nożyka) balsy na 3 równe deseczki (długość około 33cm) oraz odcięcia z balsowego patyka 3 patyczków szerokości balsy (około 10cm)

Krok 2
Na każdym końcu deseczki, która będzie podstawą szopki przyklejamy po jednym patyczku (będą pełniły funkcję murłaty).

Krok 3
Do "murłat" przyklejamy deseczki, które stanowić będą zadaszenie i całość wieńczymy trzecim patyczkiem, który również przyklejamy.

Krok 4
Z pozostałej części patyczka odcinamy kawałek długości około 20cm - będzie on naszą jętką spinającą połacie dachu. Zanim umieścimy tę "jętkę" na jej miejscu trzeba jej końce ściąć pod skosem, by lepiej pasowała. "Jętkę" wklejamy z tyłu szopki.

Krok 5
Dla pewności strategiczne miejsca naszej konstrukcji wzmacniamy wbijając szpilki. Dzięki nim nic nam się nie rozklei, a szopka służyć będzie przez kilka sezonów.

Krok 6
Całość można zwieńczyć gwiazdą, którą też przytwierdzamy szpilką.

*balsa - to gatunek drzewa (Am.Pd, Indie), drewno jest często wykorzystywane przez modelarzy; bardzo lekkie i nie wchłania wody; można je kupić w sklepach modelarskich i w niektórych sklepach dla studentów architektury oraz plastyków.

środa, 17 grudnia 2008

Mega lukr w kolorze

Dziś znowu lukrowałam... Mam nadzieję, że nie jest to jakiś nieznany dotąd rodzaj uzależnienia ;)
Tym razem było na kolorowo, w ruch poszedł buraczkowy sok i hiszpańskie colorante*

*colorante - żółty barwnik, którym Hiszpanie farbują ryż, by był żółty i apetyczny.

Nowy Świat

Moim dzisiejszym wielkim odkryciem jest Lisa Evans. Jej ilustracje, to jak Nowy Świat.
Dziś razem z nią chciałabym wprowadzić Was w świąteczny nastrój :
(o ile nie wprowadziły Was weń jeszcze moje pierniczki ;D )


i jeszcze trochę tak mniej nastrojowo, a bardziej choinkowo:


Obrazki pochodzą z jej bloga Lisy Evans, ale Lisa ma też genialną stronkę - warto ją odwiedzić - zachęcam!

wtorek, 16 grudnia 2008

Mega lukr

Tak jak obiecałam moje ostatnie słowo w sprawie pierników jeszcze nie padło...
Tym razem weszłam w spółkę z moją Mam. Mam - jak to Mam - jest o wiele lepsza w pieczeniu pierników ode mnie, ale za to ja nie mam sobie równych w zapale do ich lukrowania ;)
Tak więc Mam upiekła - ja lukruję.
Mam pożyczyła ode mnie chyba ze 30 foremek, po czym wykorzystała tylko 4 z nich: gwiazdkę, kółko, misia i... strzałkę (która ewentualnie może być też domkiem). Lukrowałam więc dziś kilka godzin, a to jeszcze nie koniec (mnóstwo jest tych pierników). Te strzałki mnie dobijają - nie mam na nie pomysłu, a jeszcze zostało mi z 50 do udekorowania...

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Niezła szopka

Chodzi o "szopkę". No wiecie, o taką szopkę, którą stawia się pod choinką, taką która jest nawet ważniejsza od choinki, taką która ma nam przypominać, ma nas nastrajać... ma nam ułatwiać kontemplację Tajemnicy Wcielenia...
Taka szopka to nie zwykła ozdoba bożonarodzeniowa, tak samo jak obraz Matki Bożej, nie jest zwykłym obrazem lub krzyż wiszący nad drzwiami mieszkania, nie wisi tam tylko dla dekoracji.
Nie chodzi o to, że taka rzecz powinna być ładna. Nie, ona ładna być nie musi, za to musi mieć aurę, coś takiego, co kieruje nasze myśli ku górze.
Przez ostatnie 2 tygodnie sporo czasu poświęciłam na poszukiwaniu szopki, bo chcemy podarować jedną Rodzicom.
Szukałam głównie w Internecie (w myśl naszego ulubionego hasła przyszłości: "Tato, a jak czegoś nie ma w Internecie to znaczy, że nie istnieje?")... no i porażka...
Po obejrzeniu tych potworków, tej góry kiczu, tej góry tandety, nie wiedziałam już czy śmiać się czy płakać: szopka wyżłobiona w porcelanowej cukinii, Dzieciątko Jezus zamknięte w śniegowej kuli, szopka, w której Św. Rodzina wygląda jak bohaterowie horroru "Maska" ... itp. itd. plastik, plastik, plastik... gnioty made in China...
Jasne, mogłabym kupić gotowe, odlane z gipsu figurki i je sobie po swojemu pomalować, ale odlewałam i malowałam sobie komplet rok temu i czuję, że w tym roku już by mnie to nie bawiło.

Ok, można znaleźć też ładne rzeczy, ale te są dziełami sztuki, unikatami, a ich ceny zaczynają się od 600zł.
Nie martwcie się jednak, koniec końców się udało (i nie zbankrutowałam): w sklepie DecorAM na Allegro, kupiłam takie figurki:

Jestem zadowolona (przynajmniej są ceramiczne, monochromatyczne i dość nowoczesne), oby tylko zdążyły dotrzeć do nas przed Świętami... a szopkę (w sensie: zadaszenie) zrobię już sama - za jakiś czas będzie o tym wpis.
Nie będę tu wklejać przykładów negatywnych (nie chcę sobie szpecić bloga), proponuję za to eksperyment: w okresie przedświątecznym wpiszcie hasło "szopka" na Allegro, możecie nawet postawić ramy cenowe np.od 50 do 150zł (to przecież nie jest mała suma), czy przedmioty, które się wyświetliły są takimi, które mogłyby Was w jakiś sposób skłonić ku rozmyślaniom nad istotą Bożego Narodzenia?

Nota bene: w Hiszpanii szopki są symbolem najbardziej identyfikowanym ze Świętami, nie choinka, nie św.Mikołaj, nie prezenty, ale właśnie szopki. Nawet na wielkim domu towarowym El Corte Ingles - świątyni konsumpcji widnieje dekoracja w postaci św. Rodziny i Betlejemskiej Gwiazdy. Miłe to... mimo wszystko.

środa, 10 grudnia 2008

Liczenie Owiec

Skończyłam!


Te cyferki to może nie jest szczyt marzeń, ale już odpuszczam.

Lukrowanie

Pierniczki, które dzielnie dotrwały do dnia dzisiejszego zostały polukrowane.


Jak widać bawiłam się świetnie :)
Widzę, że będę musiała upiec kolejną porcję.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Piernikowe ludki

Dzisiejszy dzień minął mi tak:


Pachnie pierniczkami - Święta są już blisko...

Przepis na pierniczki:

  • 4 szkl mąki
  • 3/4 szkl miodu
  • 1 szkl cukru pudru
  • 0,5 k. masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 przyprawa do pierników

W garnuszku rozpuścić miód. Do płynnego miodu wsypać cukier i jak się rozpuści dodać masło, porządnie wymieszać.
Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiać i dodać przyprawę, we wgłębienie wlać rozpuszczony miód, z cuk. pudrem, i masłem oraz jajko.
Zagniatać, aż ciasto będzie lśniące.
Jeśli za rzadkie podsypywać mąką, jeśli za suche dodać trochę wody.
Formujemy 3 kule. Dwie z nich wkładamy do lodówki, z trzeciej wałkujemy placek (grubość wg uznania- cienkie bardziej kruche, moje mają około 5mm - nie chciałam żeby mi wyszły takie twarde jak rok temu) i wyciskamy formy.
Wkładamy do nagrzanego na 180 st. piekarnika i 5-10 min gotowe. Wyjmowałam jak tylko spód się przyrumienił, a wierzch stał się bardziej matowy.

Powyższy przepis jest modyfikacją przepisu Kasi z forum wielodzietni.org, wzięłam z niego proporcje składników, a potem już robiłam po swojemu.

Motyle

Miniony weekend zaowocował kolekcją motyli. Wyfrunęły z wnętrzarskiej gazety z mojego archiwum, więc je połapałam i teraz zdobią nasz przedpokój ;)


To jest właśnie to co lubię: prosty pomysł i oryginalny efekt. Nic prostszego - aby zrobić taką kolekcję wystarczą nożyczki, klej i kolorowe gazety, no i odpowiednia ramka - gablotka. Zamiast motylków można wyciąć gwiazdki, ważki, kwiaty, latawce, generalnie co kto lubi i co potrafi być symetryczne ;)
Inspiracją były "Vintage Heart Boxes" Lisy Tilse


Zajrzyjcie też na stronę Lisy - jest tam więcej fajnych pomysłów. Po prostu nie mogłam się oprzeć, by sobie czegoś takiego nie zrobić ;)

wtorek, 2 grudnia 2008

Przedświątecznie

Wczoraj wyruszyłam na przedświąteczne polowanie - wolę zrobić to teraz, niż potem przeciskać się przez tłumy, by obejrzeć przejrzane już resztki towaru.
Polowanie udane :) dało mi pewien pogląd na to, co jest, a czego nie ma oraz na co nawet nie ma co liczyć... Mogę teraz w spokoju oddać się adwentowaniu.
Sporządziłam też listę osób, do których chcę wysłać życzenia, wyszło ich tyle, że poddałam się w kwestii 100% handmade'owych kartek. Jeszcze kilka zrobię i polecą do osób, o których wiem, że szczególnie lubią takie rzeczy (np.mój Dziadek), a pozostali dostaną takie:


Znalazłam je w BHS w Arkadii i od razu mnie zauroczyły - mam szczęście, bo to było już ostatnie pudełko :)
Swoją drogą, jakież to budujące: leżało po kilkanaście pudełek kartek z Mikołajami, prezentami, choinkami i skarpetami zawieszonymi na kominku, a te z motywami prawdziwie Bożonarodzeniowymi (żłóbkiem, pasterzami, mędrcami ze wschodu i betlejemską gwiazdą) - zostały wykupione!
Ludzie jednak wiedzą, o co chodzi w tych Świętach :)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Po drugiej stronie obiektywu...

Ostatnio zachwycam się zdjęciami Anny Kaliny Ciesielskiej. Daję etykietę "sztuka", bo jak inaczej nazwać coś takiego:



Tradycja

W tym roku postanowiłam powrócić do starej dobrej tradycji wysyłania bliskim kartek. Żeby było ciekawiej, kartki mam zamiar zrobić własnoręcznie. Póki co mam trzy. Wzór wymyśliłam i wyhaftowałam srebrną nicią na kolorowych kartonikach. Przyozdobiłam cekinami w kształcie gwiazdek.


Miałam zamiar przed grudniem wszystko mieć już gotowe do wysłania (wypisane, zaadresowane i zaznaczkowane), ale coś czuję, że nie będzie łatwo skończyć choćby tydzień przed Bożym Narodzeniem...

Weekend

W sobotę natchnęło mnie na zmianę obrazu w salonie. Zainspirował mnie ten blog. Szczególnie to zdjęcie z tego bloga:

i zrobiłam taką bordowo białą wycinankę (nożyczki, klej, biały papier z drukarki i bordowy karton na tło):


a kiedyś będzie tam wisiało coś takiego:


ale to dopiero jak będzie nas pięcioro, a nie troje (i nie mam tu bynajmniej na myśli żadnych tam psów czy kotów!)...

Tak, sobota była bardzo dobrym dniem - udało się dużo zrobić, pobyć razem i spotkać przyjaciół. Wieczorem graliśmy w Tabu i Pictionary (w jedenaście osób), wpadliśmy w drogową pułapkę, która zawiodła nas na granice Warszawy (ja i M.) i z zachwytem głaskaliśmy koty (ja).

Owieczki

Owieczki są już prawie gotowe. Brakuje jeszcze cyferek - postanowiłam zamiast napisów "one, two..." wyhaftować cyferki - tak będzie bardziej edukacyjnie, wydaje mi się.
Szukam więc wzoru na ładne cyferki i coś czuję, że sama będę musiała go sobie narysować...
Tymczasem owce wyglądają tak: