Dziś znowu polecony odbierałam... że też...
Tym razem nie było ani trochę wesoło...
upał + wschodnie okna (zapamiętać: nie chodzić tam w słoneczne poranki) + brak wentylacji = ponad 30 stopni w dusznym nieprzyjaznym pomieszczeniu z jednym jedynym czynnym okienkiem jak zwykle
Na prawdę dziś było bez żartów...
Po 30 min. czekania, kiedy rozebrany już prawie do naga Antek zaczął przejawiać niezadowolenie, a przy okienku stał cały czas ten sam pan (tym razem chodziło o rejestrację odbiornika) zaś drugie okienko nijak nie chciało się uruchomić ludzie zaczęli się awanturować :)
Ja z dwójką małych dzieci, kobieta przede mną też + jeszcze dwie osoby przed i chyba z 10 za mną (już bez dzieci, ale za to w pośpiechu), a tu jedno tylko okienko czynne, no sorry...
Ludzie dzwonili do znajomych, żeby im poszukali numeru telefonu do naczelnika tej poczty i krzyczeli, że będą składać skargi...
I co? Pan z poczty, zamiast pokornie powiedzieć "Bardzo państwa przepraszam, jest okres urlopowy, koleżanka segreguje pocztę, za chwilę podejdzie". Miał do nas pretensje, że nam się nie podoba 20 minutowa przerwa śniadaniowa. Przy czym ja czekałam już pół godziny (tym razem coś mnie tknęło i wchodząc spojrzałam na zegarek), a przede mną jeszcze cztery osoby, więc ta przerwa trwała już ponad 40''. Tak samo pani z poczty, która w końcu też łaskawie podeszła do drugiego okienka, cała w pretensjach i ani słowa przepraszam...
Swoją drogą straszna to musi być praca - w ciągłym stresie, bo wiadomo, że ludzie na pocztę przychodzą zazwyczaj w niedoczasie i każdy na maksa się spieszy, albo do domu albo do pracy...
Fakt jednak, że w tym oddziale, zawsze, przezawsze czeka się długo i czynne jest tylko jedno okienko, a w słoneczne dni jest tam istna sauna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz