wtorek, 22 czerwca 2010

Poczta 2

Nie cierpię listów poleconych. Trzeba je odbierać na poczcie i zwykle nie zawierają nic ciekawego. Zupełnie inaczej niż paczka. Paczka to taki jakby prezent, to co, że sama za niego zapłaciłam? Paczka przychodzi po kilku dniach, kiedy o płaceniu już się nie pamięta i jest taką miłą niespodzianką... Tymczasem listy polecone zawierają z reguły nowe wersje regulaminu, albo aktualizację ubezpieczenia albo inne nudne rzeczy, a swoje na poczcie odstać trzeba.

Tak, znowu byłam dziś na poczcie... Nie pytajcie ile czasu. Zegar pocztowy na wszelki wypadek stał w miejscu... Przede mną tylko trzy osoby. Po baczniejszej jednak analizie sytuacji z łatwością dostrzec można, iż nie są to "tylko trzy" osoby a raczej "dwie osoby + Zakała"...
ech... Jedyna pani, przy jedynym czynnym okienku obsługiwała pana Z. a tymczasem Antek w świetnym humorze zabawiał ogonek petentów, którzy za nami się ustawili: pana z brzuszkiem, który miał wielką potrzebę opowiadania żartów, panią w kolorowej kurtce, pana nieśmiałego i pana w przedziwnym stroju, który chciał tylko kupić kopertę.

Brak komentarzy: