niedziela, 16 listopada 2008

xxx xxx xxx

Dałam się wciągnąć - nie dość, że w to blogowanie, to jeszcze w krzyżykowe wyszywanki. Tak, tak drodzy Państwo, ja haftuję, od wczoraj.
A było to tak...
Zaczęło się od tego, że przypomniałam sobie listę linków, które swego czasu przysłała mi Ju. Były to linki do różnych fajnych blogów. Autorki tych blogów trudnią się głównie wymyślaniem czegoś z niczego: szyją, tną, sklejają, a ja to uwiellllbiam. Przypomniałam więc sobie o tej liście, odszukałam i załadowałam do Google Reader.
Od tej pory w łatwy sposób jestem z tymi blogami na bieżąco i nie muszę tracić czasu na klikanie w każdy link osobno. Zaczęłam te blogi przeglądać i podziwiać a potem szukać podobnych i jak po nitce do kłębka, dotarłam do bloga pani M.
Napatrzyłam się na to wszystko i aż zasnąć nie mogłam, tak bardzo chciało mi się coś stworzyć.
Kiedy ja ostatni raz haftowałam? - na początku LO, chyba. Pamiętam, że bardzo to lubiłam, ale przestałam, bo nie bardzo wiedziałam, co robić z gotowymi robótkami. Takie za mało nowoczesne mi się to wydawało, by wieszać na ścianę. Teraz to co innego - blog pani M. uświadomił mi, że można też wyhaftować coś co będzie ładną ozdobą pasującą do nowoczesnego wnętrza, coś co takie wnętrze przemieni w miejsce z duszą.
Przekopałam Internet i znalazłam wzór do haftu ze słodkimi owieczkami (trochę go zmienię, ale o tym innym razem) - gotowy obrazek zawiśnie nad łóżeczkiem Ali. Już dawno nie robiłam nic na ścianę.


W piątek z wydrukowanym schematem ruszyłam na podbój mojej ulubionej (bo najbliższej) pasmanterii i wyszłam stamtąd z 15 (słownie: piętnastoma) kolorami mulin, kanwą i igłami. Do tanich to to hobby nie należy muszę rzec... ale to tak na marginesie.
Pasmanteria to dla mnie prawie jak kraina czarów, to jak dobrze wyposażony sklep plastyczny - morze możliwości, inspiracji i odkładanych w głąb pamięci pomysłów.
Obsłużyła mnie bardzo miła pani (obsługiwała mnie też jedna niemiła, ale o niej nie będę przecież pisać), która zapoznała mnie z całym ich hafciarskim asortymentem. Wspaniałe to jest!
"Za moich czasów nie było tylu rzeczy" - chciałoby się rzec.

Na szczęście to nadal są moje czasy ;)

Brak komentarzy: