
sobota, 10 lipca 2010
Biało-czerwono
Uwielbiam tę porę roku, kiedy na zmianę mogę najadać się bobem i czereśniami.
Ala przez cały czas spaceru występowała w czereśniowych kolczykach :) i ani razu jej nie spadły - ani na huśtawce, ani na karuzeli ani wtedy, gdy na boisku "strzelała" mi gola ("Mamo nie broń!") :)

sobota, 3 lipca 2010
PLASTER DESIGN i pomysł na biznes ;)
Ala paskudnie rozbiła kolano... to pierwsze paskudnie rozbite kolano w mojej karierze mamy... Zakupiłyśmy stosowne kolorowe plasterki z niejakim Kubusiem P. i, jako że nie nadawały się do niczego innego przykleiłyśmy na nadgarstki, gdzie pełnią rolę bransoletek...
Na kolano powędrował zwykły - porządny za to - plaster, pomalowany flamastrami w motyw kwiatowy powtarzający się bluzeczce :)
Może powinnam się tym zająć na poważnie? Otworzyłabym w parku stoisko opatrunkowe w jakimś najbardziej kolizyjnym miejscu i malowała dzieciom plasterki... :D
LOL
Na kolano powędrował zwykły - porządny za to - plaster, pomalowany flamastrami w motyw kwiatowy powtarzający się bluzeczce :)
Może powinnam się tym zająć na poważnie? Otworzyłabym w parku stoisko opatrunkowe w jakimś najbardziej kolizyjnym miejscu i malowała dzieciom plasterki... :D
LOL
czwartek, 1 lipca 2010
Poczta 3
Dziś znowu polecony odbierałam... że też...
Tym razem nie było ani trochę wesoło...
upał + wschodnie okna (zapamiętać: nie chodzić tam w słoneczne poranki) + brak wentylacji = ponad 30 stopni w dusznym nieprzyjaznym pomieszczeniu z jednym jedynym czynnym okienkiem jak zwykle
Na prawdę dziś było bez żartów...
Po 30 min. czekania, kiedy rozebrany już prawie do naga Antek zaczął przejawiać niezadowolenie, a przy okienku stał cały czas ten sam pan (tym razem chodziło o rejestrację odbiornika) zaś drugie okienko nijak nie chciało się uruchomić ludzie zaczęli się awanturować :)
Ja z dwójką małych dzieci, kobieta przede mną też + jeszcze dwie osoby przed i chyba z 10 za mną (już bez dzieci, ale za to w pośpiechu), a tu jedno tylko okienko czynne, no sorry...
Ludzie dzwonili do znajomych, żeby im poszukali numeru telefonu do naczelnika tej poczty i krzyczeli, że będą składać skargi...
I co? Pan z poczty, zamiast pokornie powiedzieć "Bardzo państwa przepraszam, jest okres urlopowy, koleżanka segreguje pocztę, za chwilę podejdzie". Miał do nas pretensje, że nam się nie podoba 20 minutowa przerwa śniadaniowa. Przy czym ja czekałam już pół godziny (tym razem coś mnie tknęło i wchodząc spojrzałam na zegarek), a przede mną jeszcze cztery osoby, więc ta przerwa trwała już ponad 40''. Tak samo pani z poczty, która w końcu też łaskawie podeszła do drugiego okienka, cała w pretensjach i ani słowa przepraszam...
Swoją drogą straszna to musi być praca - w ciągłym stresie, bo wiadomo, że ludzie na pocztę przychodzą zazwyczaj w niedoczasie i każdy na maksa się spieszy, albo do domu albo do pracy...
Fakt jednak, że w tym oddziale, zawsze, przezawsze czeka się długo i czynne jest tylko jedno okienko, a w słoneczne dni jest tam istna sauna...
Tym razem nie było ani trochę wesoło...
upał + wschodnie okna (zapamiętać: nie chodzić tam w słoneczne poranki) + brak wentylacji = ponad 30 stopni w dusznym nieprzyjaznym pomieszczeniu z jednym jedynym czynnym okienkiem jak zwykle
Na prawdę dziś było bez żartów...
Po 30 min. czekania, kiedy rozebrany już prawie do naga Antek zaczął przejawiać niezadowolenie, a przy okienku stał cały czas ten sam pan (tym razem chodziło o rejestrację odbiornika) zaś drugie okienko nijak nie chciało się uruchomić ludzie zaczęli się awanturować :)
Ja z dwójką małych dzieci, kobieta przede mną też + jeszcze dwie osoby przed i chyba z 10 za mną (już bez dzieci, ale za to w pośpiechu), a tu jedno tylko okienko czynne, no sorry...
Ludzie dzwonili do znajomych, żeby im poszukali numeru telefonu do naczelnika tej poczty i krzyczeli, że będą składać skargi...
I co? Pan z poczty, zamiast pokornie powiedzieć "Bardzo państwa przepraszam, jest okres urlopowy, koleżanka segreguje pocztę, za chwilę podejdzie". Miał do nas pretensje, że nam się nie podoba 20 minutowa przerwa śniadaniowa. Przy czym ja czekałam już pół godziny (tym razem coś mnie tknęło i wchodząc spojrzałam na zegarek), a przede mną jeszcze cztery osoby, więc ta przerwa trwała już ponad 40''. Tak samo pani z poczty, która w końcu też łaskawie podeszła do drugiego okienka, cała w pretensjach i ani słowa przepraszam...
Swoją drogą straszna to musi być praca - w ciągłym stresie, bo wiadomo, że ludzie na pocztę przychodzą zazwyczaj w niedoczasie i każdy na maksa się spieszy, albo do domu albo do pracy...
Fakt jednak, że w tym oddziale, zawsze, przezawsze czeka się długo i czynne jest tylko jedno okienko, a w słoneczne dni jest tam istna sauna...
wtorek, 29 czerwca 2010
Marzenia mamy.
poniedziałek, 28 czerwca 2010
Wakacje na start
Lato i wakacje ruszyły pełną parą. Mam teraz w domu dwoje dzieci i staram się do tego przyzwyczaić. Twórcze podejście do tego wyzwania nie zawsze jest moim udziałem, ale staram się jak mogę, uff.
Pierwszy wakacyjny poniedziałkowy poranek uczciliśmy rozwieszeniem hamaka na balkonie. Zabawy z tym jak zwykle bez liku. Ala dostała do ręki sznurek, by mogła bujać się sama, potem przez chwilę huśtała też Antka.
Lubię ten balkon. Dziś odkryłam, że nawet mogę na nim prasować :)
Pierwszy wakacyjny poniedziałkowy poranek uczciliśmy rozwieszeniem hamaka na balkonie. Zabawy z tym jak zwykle bez liku. Ala dostała do ręki sznurek, by mogła bujać się sama, potem przez chwilę huśtała też Antka.

czwartek, 24 czerwca 2010
Koralikowo
Jeszcze się chyba nie zdarzyło bym sobie kupiła jakieś korale i zaczęła je nosić w zastanym stanie. Zwykle coś mi się nie podoba, jakieś korale mi się nie podobają, inne są nie tak ułożone... Te zakupione ostatnio też spotkał podobny los - przewlekanie. Usunęłam kilka sztuk, które nijak mi tam nie pasowały i przy okazji wyskubałam kilka srebrnych listków, z których popełniłam kolczyki do kompletu. Jestem zadowolona. Są niesymetryczne, a więc udało mi się pokonać wewnętrzną skłonność do symetrii i podążyć za głoszonym na moim Wydziale haśle:
"Osiowość - tak, symetria - nie..."
Oto efekt:
Fala przewlekania poniosła mnie w kierunku bransoletek, jutro powędrują do butiku Caren, a dziś wyglądają tak:
"Osiowość - tak, symetria - nie..."
Oto efekt:


wtorek, 22 czerwca 2010
Poczta 2
Nie cierpię listów poleconych. Trzeba je odbierać na poczcie i zwykle nie zawierają nic ciekawego. Zupełnie inaczej niż paczka. Paczka to taki jakby prezent, to co, że sama za niego zapłaciłam? Paczka przychodzi po kilku dniach, kiedy o płaceniu już się nie pamięta i jest taką miłą niespodzianką... Tymczasem listy polecone zawierają z reguły nowe wersje regulaminu, albo aktualizację ubezpieczenia albo inne nudne rzeczy, a swoje na poczcie odstać trzeba.
Tak, znowu byłam dziś na poczcie... Nie pytajcie ile czasu. Zegar pocztowy na wszelki wypadek stał w miejscu... Przede mną tylko trzy osoby. Po baczniejszej jednak analizie sytuacji z łatwością dostrzec można, iż nie są to "tylko trzy" osoby a raczej "dwie osoby + Zakała"...
ech... Jedyna pani, przy jedynym czynnym okienku obsługiwała pana Z. a tymczasem Antek w świetnym humorze zabawiał ogonek petentów, którzy za nami się ustawili: pana z brzuszkiem, który miał wielką potrzebę opowiadania żartów, panią w kolorowej kurtce, pana nieśmiałego i pana w przedziwnym stroju, który chciał tylko kupić kopertę.
Tak, znowu byłam dziś na poczcie... Nie pytajcie ile czasu. Zegar pocztowy na wszelki wypadek stał w miejscu... Przede mną tylko trzy osoby. Po baczniejszej jednak analizie sytuacji z łatwością dostrzec można, iż nie są to "tylko trzy" osoby a raczej "dwie osoby + Zakała"...
ech... Jedyna pani, przy jedynym czynnym okienku obsługiwała pana Z. a tymczasem Antek w świetnym humorze zabawiał ogonek petentów, którzy za nami się ustawili: pana z brzuszkiem, który miał wielką potrzebę opowiadania żartów, panią w kolorowej kurtce, pana nieśmiałego i pana w przedziwnym stroju, który chciał tylko kupić kopertę.
czwartek, 17 czerwca 2010
Kolczyki
Ostatnio, podobnie jak za studenckich czasów, wkręciłam się w kolczykowanie i zastanawiam się, czy by tego na szerszą skalę nie pociągnąć na jakiejś pakamerze czy gdzieś...
Poniższa seria jest edycją non-profit i dlatego w bardzo atrakcyjnej cenie dostępna jest w butiku Caren (kto wie, ten wie)...
Rozmyślam też nad moim brakiem przedsiębiorczości i nad tym, że nie potrafię chyba brać pieniędzy za coś, co lubię... a że większość rzeczy, które robię, robię z przyjemnością to jest, jak jest...
Poniższa seria jest edycją non-profit i dlatego w bardzo atrakcyjnej cenie dostępna jest w butiku Caren (kto wie, ten wie)...

środa, 16 czerwca 2010
Mamusinek
wtorek, 15 czerwca 2010
9 inside & 9 outside
Tosinek nasz skończył dziś 9 miesięcy! Spędził więc na tym świecie tyle samo czasu, co w brzuchu :)
Ostatnie dwa tygodnie były dla niego przełomowe: na dobre nauczył się siadać, pełzać, czołgać, czworakować, wspinać się i stawać a nawet chodzić przy meblach! Parę dni temu pojawił się też pierwszy ząbek :) Ruchliwy jest bardzo - co chłopak, to chłopak...

Je w 99% moje mleko i jest z tego bardzo zadowolony. Do innych potraw podchodzi z nieufnością, a od łyżeczki trzyma się na dystans.
Ostatnie dwa tygodnie były dla niego przełomowe: na dobre nauczył się siadać, pełzać, czołgać, czworakować, wspinać się i stawać a nawet chodzić przy meblach! Parę dni temu pojawił się też pierwszy ząbek :) Ruchliwy jest bardzo - co chłopak, to chłopak...

Je w 99% moje mleko i jest z tego bardzo zadowolony. Do innych potraw podchodzi z nieufnością, a od łyżeczki trzyma się na dystans.
Subskrybuj:
Posty (Atom)